"Książka nie tylko materialna" - wywiad z prof. Henningiem Lobinem
Polecamy wywiad z prof. Henningiem Lobinem - profesorem w zakresie lingwistyki stosowanej i komputerowej oraz dyrektorem Centrum Mediów Interaktywnych w Uniwersytecie im. Justusa Liebiga w Gießen. Wywiad ukazał się grudniowym numerze miesięcznika „Życie Uniwersyteckie”. Z prof. Henningiem Lobinem rozmawiali Kornelia Kołupajło i Michał Piosik z Instytutu Filologii Germańskiej UAM.
Kornelia Kołupajło: Jak zaczęła się Pańska współpraca z Instytutem Filologii Germańskiej na UAM?
Zaczęła się od rocznego pobytu w Gießen prof. Janusza Taborka, który w roku 2004 został stypendystą Fundacji im. Aleksandra von Humboldta. Prof. Taborek wybrał wówczas Instytut Germanistyki i kierowany przeze mnie zakład, ponieważ interesował się lingwistyką korpusową i komputerową oraz technologią tekstu w połączeniu z językiem niemieckim. W ten oto sposób poznaliśmy się i dzięki naszej znajomości dowiedziałem się czegoś więcej o germanistyce w Poznaniu. Dwa lata później zaproszony zostałem do Poznania z okazji 65. urodzin prof. Józefa Darskiego, gdzie miałem możliwość spotkania innych kolegów. Dzisiaj mogę powiedzieć, że nasza długoletnia współpraca nawiązana została wówczas dzięki poczcie elektronicznej. Pierwsze kontakty z prof. Januszem Taborkiem rozwijały się na drodze mailowej i w ten sposób były następnie odnawiane i pielęgnowane.
Michał Piosik: W ostatnim roku ukazała się pana książka „Engelbarts Traum. Wie der Computer uns Lesen und Schreiben abnimmt“ (Marzenie Engelbarta. Jak komputer odbiera nam czytanie i pisanie). Co skłoniło pana do podjęcia tej tematyki?
Były to właściwie dwa impulsy. Pierwszy z nich polegał na tym, że zacząłem wyraźnie zauważać pewną tendencję: technologie, którymi zajmuję się zawodowo w ramach lingwistyki komputerowej i technologii tekstu, coraz bardziej przechodziły z rezerwatu specjalistycznych umiejętności do powszechnej komunikacji. Wtedy odniosłem wrażenie, że my, lingwiści komputerowi, podajemy do wiadomości publicznej za mało informacji o technikach, które kryją się za ową powszechną komunikacją oraz o ograniczeniach, które są z nią związane. Moim pomysłem wyjściowym było zatem przedstawienie technologii lingwistyki komputerowej oraz technologii języka i tekstu w sposób zrozumiały już nie tylko dla fachowca, ale dla wszystkich uczestniczących w powszechnej komunikacji. Drugi impuls – już całkiem konkretny – pojawił się w roku 2004, gdy to dyrektor biblioteki uniwersyteckiej w Gießen poprosił mnie o wygłoszenie w ramach heskiego Dnia Biblioteki w Gießen wykładu na temat wpływu cyfryzacji czytania i pisania na biblioteki. Dopiero wtedy po raz pierwszy ośmieliłem się przenieść ów związek z perspektywy specjalistycznej na instytucję, jaką jest biblioteka. Wówczas także zacząłem zastanawiać się nad wpływem cyfryzacji na kulturę i w konsekwencji na instytucję biblioteki. Nad tym zastanawia się dzisiaj już wprawdzie wielu bibliotekarzy, ale ja chciałem rozwinąć tę myśl w inny sposób – wychodząc od kulturowych technik czytania i pisania. W ostateczności oba impulsy się połączyły i zacząłem pracować nad koncepcją opisu zmian kulturowych pod wpływem cyfryzacji oraz ich uwarunkowań, nawiązując przy tym do instytucji kultury pisma. Pewnego dnia pojawiła się myśl, aby zmianę tę przedstawić, osadzając ją w kontekście ewolucji kulturowej, co również stanowi część mojej książki.
MP: Jak ważna wydaje się panu diachroniczna perspektywa ewolucyjna dla całościowego postrzegania problemu cyfryzacji?
Uważam, że perspektywa ta jest bardzo ważna. Moim zdaniem wciąż za mało uświadamiamy sobie, że pozostajemy istotami kształtowanymi przez historię. Jeżeli postawilibyśmy sobie pytanie, jaką wartość stanowi dla nas książka, to nigdy nie odpowiemy na nie bez nastawienia emocjonalnego. Książka jest dla nas dobrem kształtującym, jest czymś, co napisał człowiek i czymś, co – gdy ją przeczytamy – nabiera dla nas wartości edukacyjnej. Jest czymś, co przekracza to, co materialne, czymś, czego prawdopodobnie nie wyrzucimy po prostu do śmieci. Nie palimy książek, nie chcemy tego, wiążemy z tym straszne wydarzenia z przeszłości. To wszystko materializuje się w książce jako dobru kulturowym, a nie jako przedmiocie. Gdy zastanawiamy się dalej, jak wygląda nasze korzystanie z książek, to mamy na myśli to, jakie wyobrażenia mieli nasi przodkowie o książkach i jakie wartości z nimi wiązali. Jeżeli natomiast dzisiaj nie mamy już do czynienia z książką drukowaną jako materialnym dobrem na papierze, lecz z książką cyfrową, e-bookiem, wtedy pojawia się interesujące mnie pytanie, jak nowa forma książki ma się do tych wszystkich wyobrażeń i wartości, które przecież powstały w całkiem innej tradycji. A także to, jak zmienia się postrzeganie książki w dobie cyfryzacji, i czy jest to może taka zmiana, której wcale nie chcemy, przy której musimy uważać na to, by nie zaprzepaścić, nawet tego nie zauważając, wszystkiego, co osiągnęliśmy dotychczas – wartości, wyobrażeń, koncepcji – i to tylko dlatego, że używamy teraz czegoś rzekomo bardziej praktycznego.
KK: W swojej książce pisze pan o zmianach zachodzących pod wpływem cyfryzacji w myśleniu osoby piszącej. Czy w tych zmianach upatruje pan zagrożenie dla człowieka polegające na utracie jego zdolności do myślenia? Czy zasadne jest stwierdzenie, że komputer nie odbiera nam tylko czytania i pisania, ale również myślenie?
Nie szedłbym aż tak daleko. Uważam, że my, ludzie, potrafimy się bardzo dobrze dostosowywać do nowych okoliczności, nie tracąc przy tym zdolności myślenia – także do inteligentnego wspierania formułowania myśli przez komputer. Ale okoliczności te konstytuują z pewnością nowy sposób myślenia, dlatego mógłbym się z panią zgodzić w tym stopniu, że zmienia się specyficzna forma myślenia podczas formułowania treści. Chodzi tu zatem głównie o posługiwanie się pojęciami. Gdy się bowiem przyjmie, że myślenie jest przede wszystkim tym, co utrwala się poprzez pojęciowe koncepty, to byłoby dalece możliwe, że należy odnotować w tym miejscu negatywny wpływ komputera na nasze myślenie. Z drugiej strony jednak należy zwrócić uwagę na fakt, że korzystanie z mediów za pośrednictwem komputera znacznie zwiększyło w ostatnich latach stopień postrzegania wzrokowego, w wyniku czego posiadamy poniekąd umiejętność myślenia w kategoriach wizualnych. Możemy również owym konfiguracjom i wrażeniom wzrokowym przypisywać znaczenia lub też wyciągać na ich podstawie wnioski. Przypuszczam, że robimy to dzisiaj w znacznie większym stopniu niż jeszcze przed kilkoma laty. Przykładem dobrze obrazującym to zjawisko jest fenomen infografik, które w niezwykle skomprymowany sposób przekazują informacje na określony temat. W tym miejscu mamy zatem do czynienia raczej z pewnego rodzaju zmianą myślenia niż z rzeczywistym zagrożeniem utraty tej zdolności.
MP: Jak zmienił się oana zdaniem sposób pracy naukowej na przestrzeni ostatnich 15 lat? W czym dostrzega pan największe różnice?
Myślę, że możemy zaobserwować dwa istotne obszary zmian. Pierwszy z nich dotyczy metod pracy naukowej, drugi natomiast komunikacji w nauce. W przypadku metod pracy naukowej widać w prawie każdej dziedzinie, tym samym również w językoznawstwie, że w ostatnich latach wykorzystywanie dużych ilości danych oraz ustalanie powiązań między nimi przy pomocy metod statystycznych wyraźnie zyskały na znaczeniu. Spowodowane jest to przede wszystkim większą dostępnością danych językowych, tekstowych i graficznych. Istnieją wspaniałe korpusy, których automatyczna analiza prowadzić może do tworzenia zupełnie nowych powiązań, a przez to do ważnych odkryć. W tychże aspektach upatruję pozytywne zmiany, ponieważ owe ukierunkowanie na dane w pracy naukowej otwiera przed nami – także w naukach humanistycznych – całkiem nowe perspektywy. Druga duża zmiana, do której doszło w ostatnich latach, ma miejsce w zakresie komunikacji naukowej. Nauka od zawsze była obszarem intensywnej komunikacji. Dzisiaj, w dobie cyfryzacji, coraz większego znaczenia nabierają w komunikacji naukowej portale społecznościowe skierowane do naukowców. Dzielenie się owocami swojej pracy naukowej za pośrednictwem prezentacji mulitmedialnych, blogów czy też Twittera z liczną społecznością specjalistów było przed 15 laty prawie nie do wyobrażenia. Ma to bardzo dużo zalet, daje wiele możliwości łatwiejszego utrzymywania kontaktów i zdobywania informacji. Niestety, zmiany te niosą ze sobą również negatywne skutki. Związane są one między innymi z tym, że te wymienione tutaj możliwości mogą stać się pewnego rodzaju presją, rzutującą na organizację procesu pracy naukowej. Dzieje się to na przykład wtedy, kiedy pewna atrakcyjność tematu badań decyduje o przyznaniu środków finansowych na ich przeprowadzenie.
Prof. dr hab. Henning Lobin jest profesorem w zakresie lingwistyki stosowanej i komputerowej oraz dyrektorem Centrum Mediów Interaktywnych w Uniwersytecie im. Justusa Liebiga w Gießen. W swojej najnowszej, szeroko dyskutowanej książce „Marzenie Engelbarta. Jak komputer odbiera nam czytanie i pisanie“ (2014) autor zgłębia temat wpływu cyfryzacji na techniki pisania i czytania, a dyskusję z czytelnikami prowadzi na swoim blogu naukowym scilogs.de/engelbartgalaxis/